Zakaz oczyszczalni ścieków ze zbiornikiem do podlewania oraz zakaz zraszaczy i rabaty biohydrofitowej — o co w tym chodzi?
W sierpniu tego roku dostaliśmy interpretację z ministerstwa w sprawie wykorzystywania ścieków oczyszczonych na ziemi. Wyjaśnię, dlaczego przez lata było to uznawane za legalne, a teraz nie jest, i co z tego wynika.
Na co dzień działam z oczyszczalniami ścieków. Oprócz małych przydomowych instalujemy i sprzedajemy większe urządzenia. Poniżej w skrócie sytuacja po najnowszej interpretacji.
Co było do tej pory
W przepisach prawa wodnego znajdowała się informacja, że do 5 m³/dobę mamy zwykłe korzystanie z wód na potrzeby własnego gospodarstwa. Mieściły się w tym domy mieszkalne i osoby prywatne (nawet jeśli ktoś miał dwa–trzy domy zamieszkałe), bo nadal mówimy o użytkowaniu prywatnym.
Standardowo robiło się zgłoszenie wodnoprawne na studnie chłonne, drenaże, poletka rozsączające — i to zostaje bez zmian. Dalej robimy zgłoszenie na takie podziemne rozwiązania.
Co się zmieniło w interpretacji
Nowa interpretacja zakazuje rozprowadzania ścieków nad ziemią. W praktyce chodzi o sytuacje, w których ktoś miał wysoki poziom wód gruntowych, brak miejsca na rozsączanie albo w pobliżu była studnia głębinowa — i „obejściem” była oczyszczalnia ze zbiornikiem do podlewania.
Dlaczego to wcześniej stosowano? Bo w ramach zwykłego korzystania z wód wyprowadzanie ścieków po ziemi nie było rozsączaniem, więc nie wymagano ani pozwolenia, ani zgłoszenia wodnoprawnego. Teraz mamy pismo, które opisuje, czym jest „wykorzystywanie ścieków” i dlaczego nie powinno być możliwe w tej formie.
Co ważne, dokumentacje, które robiliśmy w lipcu–sierpniu i które przeszły procedury, zostały przyjęte. Aktualnie jednak takich instalacji nie można wykonać, bo nie ma na to zezwolenia z uwagi na nową interpretację.
Szczerze mówiąc, zrobiło się to mocno zagmatwane. Siedem lat temu, gdy zmieniły się przepisy, takie rozwiązania uznano za legalne (rozprowadzanie nad ziemią bez zgłoszenia). Teraz zaś w piśmie padają sformułowania w stylu: „wykorzystywanie ścieków”, a dalej: „nie sposób uznać, aby nawadnianie trawnika z przydomowej oczyszczalni za pomocą zraszaczy było rolniczym wykorzystaniem ścieków”. Jednocześnie zaznaczono, że opinia jest poglądem prawnym autora i nie stanowi wiążącej wykładni.
Jak odpowiadają Wody Polskie
W odpowiedzi z Wód Polskich czytamy, że z treści pisma ministerstwa wynika brak możliwości powierzchniowego zagospodarowania ścieków oczyszczonych z przydomowej oczyszczalni poprzez ich wykorzystanie do nawadniania za pomocą systemów nawadniających, zraszaczy czy drenaży posadowionych na powierzchni gruntu.
Skutki w praktyce
To jest problem tam, gdzie teren jest słabiej przepuszczalny (glina), ale była szansa zrobić kopiec rozsączający, zraszacze czy zbiornik do dalszego wykorzystania. Obecnie takiego rozwiązania nie możemy zgłosić — zostanie odrzucone albo przyjęte tylko pod warunkiem, że zadeklarujecie wywóz ścieków oczyszczonych jak z szamba, co kompletnie mija się z celem.
Jak ta sytuacja będzie się rozwijała? Na ten moment nie wiemy. Z rozmów z instalatorami i producentem wygląda na to, że interpretacja może zostać przeredagowana lub doprecyzowana. Na dziś zostawiamy to jako pytajnik.
Będę Was informował, co z tej sytuacji wyniknie. Jeśli temat Was dotyczy albo planujecie takie rozwiązanie, dajcie subskrypcję naszego kanału Youtube — niebawem wrzucimy odświeżenie i aktualizację tego, co się zmieniło.